niedziela, 31 maja 2009

Sok wiśniowy na obolałe mięśnie sportowców

Picie soku z wiśni znacząco redukuje ból mięśni, powstały w wyniku ćwiczeń, donoszą naukowcy z Health & Science University w Oregonie. Badania objęły biegaczy, którym zarówno tydzień przed, jak i w ciągu samego biegania na długich dystansach, podawano sok wiśniowy. W skali bólu mięśni od 0 do 10, grupa ćwiczących oceniała swój ból na mniejszy o 2 punkty od tego, jaki odczuwała druga grupa, która piła soki z innych owoców. Takie działanie badacze przypisują antocyjanom zawartym w wiśniach.

Antocyjany są flawonoidami, które wykazują silne działanie przeciwzapalne, stąd kojący wpływ wiśni na przemęczone i obolałe mięśnie biegaczy. Te flawonoidy odpowiadają także za czerwony kolor tych owoców. Naukowcy mają nadzieję, że dalsze badania pozwolą w przyszłości zastąpić stosowane przez sportowców niesteroidowe leki przeciwzapalne takimi naturalnymi produktami, jak sok wiśniowy. Inne badanie tych samych uczonych pozwala przypuszczać, że wiśnie mogą pozytywnie wpływać na zapalenia związane z chorobami serca, artretyzmem i być może nawet dawać ulgę chorym na fibromialgię.


Źródło:
www.medicalnewstoday.com
Czytaj cały wpis »»»

niedziela, 24 maja 2009

Magnezem w (kliniczną) depresję

Zdarza się czasem, że przemierzając Internet, natrafimy na strony naprawdę wartościowe. Najczęściej są to dzieła jednostek lub niewielkich grup ludzi, rzadziej wielkie projekty. Zazwyczaj twórcy przekazują nam swoją wiedzę zdobytą drogą osobistych doświadczeń--jest to rodzaj wiedzy chyba najbardziej ceniony. A co jeśli w jednej osobie połączy się doświadczenie oraz dusza uczonego? Trudno o lepszą kombinację. Doświadczenie jest wtedy podbudowane przykładami z literatury oraz badaniami naukowymi. Jednym z takich miejsc w sieci jest strona George'a Eby'ego. Pan Eby jest nie do końca emerytowanym naukowcem i wynalazcą z Teksasu. Jest światowym liderem w leczeniu przeziębień cynkiem, a jego strona jest nieprzebranym źródłem informacji m.in. dla innych uczonych, lekarzy i farmaceutów. Jedna z podstron jest wyjątkowo interesująca, przynajmniej dla mnie, jako że prezentuje skuteczne leczenie nawet ciężkich (klinicznych) depresji dużymi dawkami magnezu.

Odkąd znalazłem tę stronę, nie potrafię ogarnąć ogromu zawartych na niej informacji. Sama podstrona o leczeniu depresji magnezem ma w sumie długość 180 zwykłych stron. Znajdziemy tam nie tylko informacje o zbawiennym wpływie magnezu w stanach depresyjnych i lękowych, ale również mnóstwo informacji pokrewnych: od zagadnień, dotyczących biodostępności różnych form magnezu po działanie różnych antydepresantów i leków. Jako że ta podstrona jest tak obszerna, zdecydowałem się wybrać kilka, według mnie ciekawych, punktów.

Magnez jako najskuteczniejszy lek na depresję
We wpisie pt. "Magnez zupełnie niezbędny dla zdrowia ciała i umysłu" było m.in. o wielkiej roli, jaką pełni magnez w funkcjonowaniu układu nerwowego. Właśnie to (obszernie i ciekawie) opisuje pan Eby. Pan Eby pisze tak (nie zawsze tłumaczę dosłownie, najczęściej parafrazuję):
  • Badania laboratoryjne, polegające na usunięciu z diety myszy magnezu na okres kilku tygodni, wykazały, że niedobór tego pierwiastka sprawia, że gryzonie zaczynają wykazywać zachowania depresyjne. Zanotowano u nich również objawy niepokoju.
Jeśli ktoś nigdy nie odczuwał skutków niedoboru magnezu, to może to stanowić dla takiej osoby pewien dowód, że depresja i magnez są mocno powiązane.

Dalej czytamy, że wiele badań naukowych (przeprowadzanych jednak na małą skalę) wykazało, że magnez jest skuteczny w leczeniu:
  • Różnego rodzaju depresji: klinicznych depresji, stanów mieszanych, opornych na leczenie stanów maniakalnych, zaburzeń afektywnych dwubiegunowych i epilepsji.
  • Niepokoju.
  • Powiązanych z nimi nerwic.
Pan Eby pisze, że patologiczny niedobór magnezu kryje się za większością chorób psychicznych. Dodatkowo:
  • Dzięki spektroskopii NMR (jądrowego rezonansu magnetycznego) wiemy, że poziom magnezu w mózgach osób z depresją oporną na leczenie jest wyjątkowo niski. U tych osób to właśnie niedobór magnezu jest przyczyną depresji. NMR jest bezpieczną i miarodajną metodą badania poziomu magnezu w mózgu.
Pan Eby zaznacza, że:
  • Niedobór magnezu niekoniecznie jest jedyną przyczyną depresji, jednak jego zastosowanie w leczeniu tej choroby i tak jest skuteczne, ponieważ depresja przyczynia się do zmniejszania zasobów magnezu we krwi, w ciele i szczególnie w mózgu. Tyczy się to przede wszystkim depresji wywołanej stresem lub złym odżywianiem.

Jeśli magnez tak wspaniale leczy choroby umysłu, a przede wszystkim depresję, to dlaczego lekarze nie leczą w ten sposób?
Pan George Eby daje wyczerpującą odpowiedź na to pytanie (a zarazem uszczypliwą i ironiczną):
  • Psychiatrzy są prędzej skłonni uznać magnez za truciznę niż skuteczny lek na choroby umysłowe.
  • Psychiatrzy nie mają pojęcia o roli magnezu dla zdrowia psychicznego.
  • Różnego rodzaju naciski (np. na psychiatrów) są wywierane przez firmy farmaceutyczne, w których interesie leży leczenie depresji i chorób psychicznych drogimi lekami, a nie tanim magnezem.
  • Wśród lekarzy ciągle żywy jest (obalony zresztą) mit, że odżywianie nie ma wpływu na zdrowie psychiczne.
  • Magnez jako lek na depresję praktycznie nie istnieje dla współczesnej psychiatrii z powodu braku badań naukowych na dużą skalę, które odbywałyby się na zasadzie podwójnej ślepej próby (ani badani, ani badacze nie wiedzą, która grupa jest w rzeczywistości testowana, a która otrzymuje placebo) w warunkach klinicznych.
  • Jednak magnez w leczeniu depresji i pokrewnych zaburzeń był używany przez dziesięciolecia w homeopatii.
  • Państwowe placówki lecznicze muszą używać znanych leków psychotropowych.
  • Poziom magnezu w osoczu jest u chorych zazwyczaj normalny lub podwyższony, co jest mylące dla lekarzy.
  • Samo twierdzenie, że poważne depresje i choroby psychiczne można leczyć po prostu magnezem jest absurdalne i niewyobrażalne dla psychiatrów, podczas gdy w większości przypadków proste zmiany w diecie i włączenie do niej magnezu to wszytko, czego potrzeba do wyleczenia się z depresji i powiązanych z nią problemów psychicznych.

W jakiej formie magnez daje pożądane rezultaty, a jakich postaci magnezu unikać?
Różne postacie magnezu (np. cytrynian lub mleczan) dostępne jako suplementy mają różną biodostępność, czyli potencjał do przyswojenia przez organizm. Pan Eby wyjaśnia, jakie postacie są skuteczne, a jakie nie działają, a wręcz szkodzą (sic!):

N I E :
  • Pod żadnym pozorem nie należy stosować w leczeniu depresji asparaginianu magnezu i glutaminianu magnezu - pogłębiają depresję, jako że doprowadzają do wzmożonego napływu wapnia w neuronach, co powoduje zniszczenie komórek nerwowych.
  • Tlenek i wodorotlenek magnezunieskuteczne w leczeniu depresji ze względu na niską przyswajalność tych form (mają skuteczność na poziomie placebo).
  • Siarczan magnezu w formie epsomitu dodawanego do kąpieli jest niewskazany dla osób, które zmagają się z problemami z nerkami. Może także powodować biegunkę.
T A K :
  • Glicynian magnezu
  • Jabłczan magnezu
  • Cytrynian magnezu
  • Chlorek magnezu
  • Octan magnezu
  • Te związki magnezu są nietoksyczne i mają dużą biodostępność.

Kandydoza jako najczęstsza przyczyna upośledzonego przyswajania magnezu
Według pana Eby'ego, przerost grzybów z rodzaju Candida albicans w przewodzie pokarmowym jest najczęstszą przyczyną złego pszywajania magnezu przez organizm. Żeby pozbyć się Candida albican, pan Eby zaleca stosowanie naturalnych metod: Indole-3-Karbinol, bakterie ze szczepu Bacillus coagulans z biotyną lub po prostu kefir.

Kefir sprzyja dostępności magnezu z układu trawienia prawdopodobnie ze względu na dużą zawartość inuliny oraz jest najlepszym źródłem wapnia. Kefir jest lepszy od jogurtu, ponieważ zawiera inne szczepy bakterii. Szczepy bakterii w jogurcie tylko chwilowo służą za pożywkę dla dobrych bakterii w przewodzie pokarmowym, podczas gdy dobre bakterie z kefiru wprost "kolonizują", jak pisze pan Eby, jelita.

Rady do rad pana Eby'ego
Z panem Ebym skontaktowało się mnóstwo osób, dla których jego porady okazały się zbawienne. Dużo było jednak też takich ludzi, którym magnez nie pomógł w walce z depresją. Pan Eby postanowił rozwiązać ich indywidualne problemy i okazało się, że popełniali oni kilka błędów, które sprawiały, że kuracja magnezem nie była skuteczna. Okazało się, że wyelimnowanie tych błędów całkowicie zaradziło problemowi tych osób, dzięki czemu zwalczyły one depresję za pomocą magnezu. Myślę, że przedstawienie tych "rad do rad" będzie dobrym zakończeniem tego wpisu. Oto i one:

W walce z depresją:
  • Należy używać tylko nietoksycznych form magnezu (np. cytrynian). Od 100 do 300 mg magnezu cztery razy dziennie. Nie wolno nigdy używać takich form, jak glutaminian lub asparaginian magnezu.
  • Należy zaprzestać przyjmowania wszelkich suplementów wapniowych oraz jedzenia nabiału przez kilka miesięcy lub do roku czasu.
  • Zaprzestać konsumpcji węglowodanów (ryż, ziemniaki, cukier, kukurydza) przez kilka miesięcy lub do roku czasu.
  • Stosować spore ilości biotyny i probiotyku z bakteriami Bacillus coagulans.
  • Unikać takich neurotoksyn, jak asparaginian lub glutaminian.
  • Zapobiegać biegunce, ponieważ prowadzi ona do utraty składników odżywczych (w tym magnezu)
  • Pić kefir, który stymuluje wchłanianie magnezu i zapobiega jego wydalaniu.
  • Indole-3-Karbinol jest niezbędny dla dobrej absorpcji magnezu.
  • Trzeba się odstresowywać.
  • Nie wolno pić alkoholu.
  • Warto też rozważyć włączenie do diety nienasycone kwasy tłuszczowe, omega-3.

Źródło oraz o wieeeele więcej informacji znajdziecie po angielsku pod adresem:

Depression Treatment: A Cure for Depression using Magnesium?
Czytaj cały wpis »»»

Koniec z pasteryzacją soku pomarańczowego?

Naukowcy z Dublin Institute of Technology (DIT) donoszą, że dodanie chitozanu do soku pomarańczowego eliminuje potrzebę pasteryzacji tego produktu. Dodatkowo, chitozan pozwala na wydłużenie czasu przechowywania soku, co jest dobrą wiadomością zarówno dla producentów, jak i pośredników (tj. sklepów) oraz konsumentów. Badania uczonych z Dublina są częścią nurtu, dla którego nadrzędną wartością jest zastąpienie sztucznych konserwantów w jedzeniu substancjami naturalnymi. Sam chitozan jest naturalnym, nie podlegającym trawieniu, polisacharydem, otrzymywanym poprzez deacetylizację chityny--substancji, którą można odnaleźć w pancerzach owadów i ścianach komórek grzybów.

Optymalna ilość chitozanu, dodanego do litra soku pomarańczowego, to maksymalnie 1 g. Dzięki temu można zachować wysoką jakość świeżego soku przez dłuższy niż dotychczas czas oraz utrzymać wysoką zawartość kwasu askorbinowego (witaminy C) i karotenoidów. Pasteryzacja, choć skuteczna, źle odbijała się na wartościach odżywczych soku. Badacze zaznaczają, że przekroczenie dawki 1 grama chitozanu skutkuje pojawieniem się goryczy w soku oraz negatywnie wpływa na zawartość witaminy C.

Naukowcy zapowiadają kolejne
mikrobiologiczne badania chitozanu, ale już teraz można stwierdzić, że być moze ten polisacharyd przyjmie się jako naturalny konserwant soku pomarańczowego.

Źródło:
www.foodnavigator.com
Czytaj cały wpis »»»

piątek, 22 maja 2009

Zaburzenia pracy serca u maratończyków niegroźne

Najnowsze badania rezonansem magnetycznym serc biegaczy długodystansowych nie potwierdzają wcześniejszych doniesień o szkodliwym wpływie tej dyscypliny na ten organ. Okazuje się, że zaburzenia, pojawiające się po przebiegnięciu długiego dystansu, są tylko tymczasowe i nie doprowadzają do trwałych uszkodzeń najważniejszego mięśnia człowieka. Badania objęły czternastu maratończyków-amatorów w Kanadzie. Biegacze zostali dokładnie przebadani przed maratonem, aby ustalić kondycję zdrowotną ich serc. Po biegu pobrano ponownie próbki krwi i przeprowadzono badanie rezonansem magnetycznym.

Rezonans ujawnił, że serce po maratonie pracowało w sposób nieprawidłowy: po obu stronach serca były problemy z jego rozluźnianiem, a w prawej komorze nastąpił spadek wydajności pompowania z 64 do 43 procent. Jednak według badaczy te zaburzenia były chwilowe i niegroźne. Nieprawidłowości pracy prawej komory, na przykład, przemijały po upływie tygodnia. Naukowcy planują kolejne studium, które tym razem ma dać odpowiedź na pytanie, czy tego typu zmiany mogą stanowić zagrożenie dla tych, którzy uczestniczą w więcej niż jednym maratonie w roku.

Źródło:
scientificblogging.com
Czytaj cały wpis »»»

sobota, 16 maja 2009

Według FDA popularne płatki Cheerios są... lekiem

Niedawno pisałem o amerykańskiej petycji, w której m.in. zarzuca się wiele złego Amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków (FDA), oskarżanej o działania nieetyczne, korupcyjne i często absurdalne. Ten ostatni przymiotnik pasuje ostatnimi dniami jak ulał do charakterystyki Agencji. Mianowicie FDA zarzuca producentowi znanych płatków Cheerios, że umieszczając na pudełku informacje o właściwościach redukujących poziom złego cholesterolu (spadek o 4% w ciągu 6 tygodni), wytwórca łamie prawo, gdyż Cheerios nie jest zarejestrowane jako lek. FDA ostrzega producenta, General Mills, Inc., że jeżeli chce dalej reklamować płatki w ten sposób, musi uzyskać na to pozwolenie Agencji i zarejestrować produkt jako lekarstwo.

Co więcej, FDA stwierdziła, że rejestracja Cheerios jako leku nie rozwiązuje problemów General Mills, Inc, ponieważ skuteczność Cheerios w profilaktyce i leczeniu hipercholesterolemii lub choroby wieńcowej musi zostać jeszcze zbadana i zatwierdzona. Producent odpiera atak, twierdząc, że istnieją mocne dowody naukowe co do zdrowotnych właściwości Cheerios.

General Mills, Inc. podsumowuje sprawę jednym zdaniem: Agencji nie zależy na tym, czy płatki są zdrowe dla ludzi, tylko na tym, jak General Mills przedstawia informacje na swojej stronie www i pudełkach własnych produktów.

Cała sprawa staje się tym bardziej absurdalna, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że właściwości Cheerios miały aprobatę FDA przez ostatnie 12 lat, a informacja o tym w takiej formie, jaka jest obecnie, znajduje się na pudełkach od ponad 2 lat. FDA pozostaje jednak niewzruszona i zagroziła, że jeśli General Mills nie dokona zmian, to Agencja nakaże wycofać Cheerios ze sklepów. Może na nagłe zainteresowanie Agencji produktem wpłynął fakt, że są to w tej chwili najlepiej sprzedające się płatki w Stanach Zjednoczonych?

Jak szyderczo stwierdzili komentujący całą sprawę obywatele USA, prawdopodobnie FDA planuje teraz dobrać się do hodowców warzyw i owoców, wszak używa się ich w profilaktyce i leczeniu niejednej choroby.

Źródła:
List od FDA z ostrzeżeniem dla General Mills, Inc.
www.lef.org
http://ca.news.yahoo.com/health
Czytaj cały wpis »»»

Aktywni jednak potrzebują antyutleniaczy

Kilka dni temu niemieccy uczeni donieśli, że antyoksydanty negatywnie wpływają na efekty ćwiczeń, gdyż przyczyniają się do hamowania pozytywnych działań reaktywnych form tlenu w organizmie. Naukowcy podawali dziennie uczestnikom badań 1000 mg witaminy C i 400 j.m. witaminy E (oba związki są antyutleniaczami). Uczestnicy ćwiczyli przez miesiąc po 85 minut, 5 razy w tygodniu. Wyniki badań miały rzekomo udowodnić, że korzyści płynące z ćwiczeń fizycznych są zmniejszane przez dostarczanie organizmowi większych dawek przeciwutleniaczy, które redukują wrażliwość na insulinę, zwiększając również ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 2. Te doniesienia zostały jednak szybko zakwestionowane.

Uczeni i żywieniowcy stwierdzili, że wnioski niemieckich uczonych to nieodpowiedzialne uogólnienia, gdyż badano tylko dwa związki, a konkluzje rozciągnięto na całą grupę antyutleniaczy. Co więcej, zakwestionowano sam sposób przeprowadzenia badań, jako że niejasne jest, czy wszyscy ich uczestnicy osiągali takie same stany zmęczenia. Oznacza to, że wyniki badań zostały niejako zmanipulowane.

Niemieckim badaczom zarzuca się także pominięcie pozytywnego wpływu przeciwutleniaczy na ból mięśni i ich regenerację po ćwiczeniach fizycznych. Od lat osiemdziesiątych wiadomo, że antyoksydanty poprawiają sprawność oddechową i ogólną ćwiczącego organizmu oraz ograniczają zniszczenia mięśni. Zatem pogląd, że ludzie aktywni fizycznie powinni suplementować dietę związkami antyutleniającymi, zostaje podtrzymany.

Źródła:
www.foodnavigator.com
www.nutraingredients.com
Czytaj cały wpis »»»

środa, 13 maja 2009

Serce jak u greckiego herosa dzięki boskiej ambrozji i nektarowi?

Na pewno tak, ale nie mając dostępu do stołówki Olimpu, pozostaje nam, zwykłym śmiertelnikom, jedynie dieta śródziemnomorska. Najnowsze badania potwierdziły to, co wszyscy od dłuższego czasu podejrzewali: nawyki żywieniowe mieszkańców krajów Morza Śródziemnego mają pozytywny wpływ na zdrowie. Dieta bogata w owoce, warzywa, płatki, orzechy, produkty pełnoziarniste wraz z umiarkowanymi ilościami oliwy z oliwek (do 15 g dziennie) polepsza pracę układu krążenia, znacząco redukując ryzyko wystąpienia nadciśnienia. Śródziemnomorski jadłospis prawdopodobnie pozytywnie wpływa także na artretyzm, chorobę Alzheimera, astmę, cukrzycę, sercę, alergie i choroby płuc.

Co ciekawe, znaczącą rolę zdaje się tu odgrywać oliwa z oliwek. Uwaga badaczy odnośnie umiarkowanego jej stosowania wynika z faktu, że zmniejszone ryzyko wystąpienia nadciśnienia było odnotowane tylko u tych mieszkańców krajów Morza Śródziemnego, którzy nie przesadzali z dziennymi dawkami oliwy, a jednocześnie spożywali znaczne ilości owoców i warzyw.

Doniesienia o zdrowotnych właściwościach diety sprawiły, że na świecie śródziemnomorski styl jedzenia zdobył popularność i uznanie. Paradoksalnie, sami mieszkańcy krajów Morza Śródziemnego zaczynają powoli odchodzić od rodzimej kuchni. Cóż, co za dużo, to... za dużo.

Źródło:
www.foodnavigator.com
Czytaj cały wpis »»»