środa, 6 maja 2009

Szyna NTI kontra tradycyjna szyna okluzyjna

© Mik81 @ Wikimedia Commons
Omówię dziś dwie metody leczenia bruksizmu i dysfunkcji stawów skroniowo-żuchwowych. Jedna to tradycyjne użycie szyny okluzyjnej, która wygląda tak: l i n k. Jak widać, zakrywa ona wszystkie zęby żuchwy lub górnej szczęki (gdyż istnieją dwie wersji tej szyny - na górę lub na dół). Druga metoda to leczenie przy użyciu rewolucyjnej szyny NTI, wyglądającej tak: l i n k. Szyna NTI powstała w odpowiedzi na fiasko, jakie odniosła metoda tradycyjna.

Kilka lat temu korespondowałem z twórcą szyny NTI. On sam i teksty jego autorstwa dały mi wiele do myślenia. Teraz kilka słów o samym twórcy. Ten pan to praktyk, nie teoretyk. Stworzył szynę NTI, by pomóc sobie samemu, jako że cierpiał na niezwykle intensywne migreny i bóle głowy. Będąc doktorem stomatologii, leczył ludzi zwykła okluzyjną szyną. Sam też ją nosił, ale bez zadowalających rezultatów. W wyniku teoretycznych prób rozwiązania problemu i zrozumienia mechanizmu bruksizmu i dysfunkcji stawów skroniowo-żuchwowych, dr Boyd stworzył prototyp szyny NTI, który testował z powodzeniem na sobie.

Ten wpis, wbrew pozorom, nie ma na celu zachwalania szyny NTI, choć o niej też tu będzie. Celem jest jednak przestroga przed tym, do czego może doprowadzić leczenie szyną okluzyjną.

Leczeniem bruksizmu i dysfunkcji SSŻ (stawów skroniowo-żuchwowych) często zajmują się stomatolodzy. Dr Boyd zwraca uwagę na ich błędne podejście do problemu i, w fakcie, nierozumienie mechanizmu bruksizmu. Dentyści uważają mianowicie, że bruksizm polega na zgrzytaniu zębów i tak też podchodzą do problemu. Taka jest zresztą definicja słownikowa bruksizmu. Tak też ja sam często o nim mówię i piszę. Jednak musimy pamiętać, jak piszę dr Boyd, że zanim nastąpi zaciskanie i zgrzytanie zębów, musi nastąpić zaciskanie szczęk. I w tym cały sęk. Stomatolodzy są głównie zainteresowani zębami, dlatego leczą te schorzenia poprzez manipulację zgryzem, a więc poprzez zmiany na poziomie zębów, podczas gdy powinno to się robić na poziomie stawów i mięśni.

Tradycyjna szyna okluzyjna nie pozwala zębom górnym i dolnym wejść w kontakt ze sobą. O to właśnie chodzi stomatologom: zęby się nie ścierają. Ale, jak zauważa twórca NTI, najsilniejsze odmiany bruksizmu są spowodowane tak wielkim napięciem mieśni, że powoduje to bardzo stabilny układ zaciśnietych szczęk bez jakiegokolwiek zgrzytania zębami, gdyż silny pionowy nacisk jest spowodowany innymi mięśniami (mięśniami skroniowymi) od tych, które sprawiają, że żuchwa wykonuje ruchy na boki (np. podczas przeżuwania pokarmu). Działająco pionowo siła (zaciskanie szczęk) znosi siły innych mięśni, wywołujących ruchy żuchwy w płaszczyźnie poziomej (czyli ruchy typu "zgrzytanie zębami"). Innymi słowy, mocno starte w wyniku zgrzytania nocą zęby występują u ludzi, którzy cierpią na lekki bruksizm, podczas gdy ci chorzy najpoważniej wcale nie muszą mieć startych zębów, gdyż pionowa siła nacisku jest u nich tak duża, że nie następują ruchy żuchwy na bok. Stan uzębienia (starte zęby) nie pozwala zatem stwierdzić, na jak silne bóle głowy/migreny cierpi dany człowiek.

Stosując szynę okluzyjną rzeczywiście zapobiegamy zgrzytaniu zębów i bezpośredniemu kontaktowi zębów górnych z dolnymi, ale robimy też coś złego. Jak zauważa dr Boyd, tworzymy nową, idealną płaszczyznę dla patologicznego nacisku. Zatem w wyniku stosowania szyny okluzyjnej u jednych pacjentów może nastąpić poprawa, u innych problem pozostanie bez zmian, a u jeszcze innych nastąpi pogorszenie stanu. Wg. twórcy NTI, szyna okluzyjna w leczeniu bruksizmu i dysfunkcji SSŻ ma skuteczność... placebo.

Problem bruksizmu i zaciskania szczęk leży w tym, że długotrwały nacisk jest rozkładany na wszystkie zęby, w tym tylne. Powoduje to nadwyrężanie mięśni twarzy i stawów skroniowo-żuchwowych, prowadząc z czasem do zniszczenia tych ostatnich. Logika podpowiada, że szyna okluzyjna nie zwalcza, a wręcz intensyfikuje problem, gdyż zakrywając wszystkie zęby, nacisk dalej jest rozłożony jak poprzednio. Prosty test obrazuje sytuację: gdy umieścimy np. ołówek między przednimi zębami górnymi i dolnymi, i zaciśniemy szczęki, to mięsień skroniowy nie napnie się w tak wielkim stopniu, jak gdybyśmy zacisnęli zęby bez ołówka. W tym drugim przypadku wyraźnie czujemy dwie rzeczy: po pierwsze, czujemy nacisk tylnych zębów, które stykają się ze sobą, a po drugie,
mięśnie skroniowe napinają się o wiele bardziej niż z ołówkiem w ustach.

Test z ołówkiem wyjaśnia budowę i działanie szyny NTI. Dzięki temu, że szyna NTI jest założona na przednie zęby, nie ma możliwośći, by tylne zęby stykały się i by tworzył się tam patologiczny nacisk. Podczas noszenia szyny tradycyjnej tylne zęby naciskają na siebie za pośrednictwem tej szyny, dzięki NTI natomiast tworzy się przestrzeń między zębami tylnymi (jak i wszystkimi zębami). Tym samym szyna NTI relaksuje mięśnie twarzy i głowy oraz stawy skroniowo-żuchwowe, co przekłada się na zmniejszanie się bólów głowy i migren, a z czasem noszenia szyny NTI, te dolegliwości ustępują. Można powiedzieć, że szyna NTI, w przeciwieństwie do szyny okluzyjnej, zapobiega zaciskaniu szczęk we wszystkich konfiguracjach ich położenia i płaszczyznach.

A (dopiero) teraz do meritum. Leczenie tradycyjną szyną okluzyjną jest nie tylko nieskuteczne, ale może okazać się niebezpieczne z dramatycznymi konsekwencjami. Szczególnie, gdy taka szyna jest modyfikowana przez stomatologa lub protetyka poprzez dodanie plastelinopodobnej substancji, która z czasem zasycha. Dzięki temu zmienia się wysokość szyny. W przeciwieństwie do szyny NTI, szyna okluzyjna może spowodować bardzo negatywne zmiany w obrębie stawów skroniowo-żuchwowych. Może doprowadzić np. do przemieszczenia się kłykci żuchwy lub wybicia ich główek ze stawów. A wtedy bardzo trudno o ratunek. Niestety znam takie przypadki. Zaznaczam, że nie zdarza się to przy normalnym użytkowaniu szyny okluzyjnej, kiedy nie następuje manipulacja wysokością i kształtem szyny. Niemniej osobiście uważam, że można postrzegać leczenie szyną okluzyjną za dość inwazyjne, gdyż może prowadzić do bardzo niekorzystnych zmian w obrębie stawów skroniowo-żuchwowych.

Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że kilka lat temu szyna okluzyjna przyczyniła się u mnie do powstania strasznie silnych migren i bólów głowy, których nigdy wcześniej nie miałem. Po zaprzestaniu leczenia tą metodą, dolegliwości na szczęście ustąpiły. Nosiłem także szynę NTI i na pewno bardziej relaksowała mięśnie twarzy niż szyna tradycyjna, choć, podobnie jak aparat ORA, wpływała u mnie negatywnie na przełykanie, dlatego z czasem przestałem jej używać. Być może nie była odpowiednio zrobiona, gdyż dr Boyd zaznacza, że taka szyna musi spełniać pewne normy wykonania, aby była skuteczna.

Istnieją oczywiście przeciwwskazania do zastosowania szyny NTI, np. zaawansowana choroba przyzębia. Twórca zaznacza też, że czasem wymagana jest drobna modyfikacja szyny NTI, gdyż każdy zgryz jest inny.

W świetle nieskuteczności szyny okluzyjnej i potencjalnie niebezpiecznych efektów jej noszenia, szyna NTI to rozwiązanie naprawdę rewolucyjne w leczeniu bruksizmu i dysfunkcji SSŻ. Jest w końcu odpowiedzią na fiasko metody tradycyjnej oraz wydaje się być owocem dogłębnego, empirycznego, zrozumienia istoty problemu.

Więcej informacji po angielsku znajdziecie pod adresami:
www.nti-tss.com
oraz
www.drjimboyd.com

5 komentarzy:

  1. No proszę, wiele razy przeszukiwałam internet by znaleźć coś sensownie napisanego na temat bruksizmu i dopiero teraz trafiłam na Twojego bloga. Temat jak dla mnie interesujący i ważny z oczywistych chyba przyczyn...ja mam coś jeszcze innego niż okluzyjna czy NTI ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie jestem zbytnio zadowolona z aparatu NTI. Podkreslam zbytnio, gdyz pierwszych kilka miesiecy funkcjonowal on i funkcjonowal dobrze tylko, ze juz po 3 miesiacach ,przegryzlam go w nocy na wylot!

    OdpowiedzUsuń
  3. link do "szyny okluzyjnej" jest fałszywe..nazwa prawidłowa to szyna zgryzowa, która(przyznaje racje redaktorowi bloga)nic nie daje...tak naprawdę zdjęcie to jest dobra podbudowa do wykonania szyn np.: Michigan, Repozycyjnej bądź dekompresyjnej...a te szyny już potrafią zdziałać znacznie więcej niż NTI która nie możne być stosowana dłużej niż jeden tydzień bo powoduje ekstruzje zębów bocznych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakładałem szynę NTI na noc po jakimś czasie zauważyłem silne starcie jedynek na dole. Wyglądało to tak jakby nadal było zgrzytanie w nocy jednakże nacisk był jedynie na jedynki. W założeniu NTI ma zapobiegać zgrzytaniu, jednak w moim przypadku tak się nie stało. Wróciłem do tradycyjnej żeby zapobiegać ścieraniu.

      Usuń
  4. Używałem szynę okluzyjną i czułem się jeszcze gorzej, bóle głowy i karku po nocy były silne. Od 8 miesięcy używam NTI i jest zdecydowana poprawa. Szyna jest super, odczuwam luz w stawach skroniowo żuchwowych, po nocy nie występuja bóle głowy ani karku. Szyna NTI jest super

    OdpowiedzUsuń